ile już takich filmów widzieliśmy, z góry wiadomo co i jak, ale mimo wszystko oglądało się przyjemnie; można obejrzeć, ale nie oczekiwać czegoś wielkiego; niezła rola Martina Lawrence'a
Moja ocena: 5/10
Jestem tego samego zdania, ale dam o oczko wyżej za te wszystkie mądrości, ciepło, sympatię, kilka zabawnych chwil no i Martina Lawrence o którym wspominasz, bo jak na tak schematyczną produkcję, dał tu z siebie i tak sporo i wypada jak za najlepszych swoich ról. Dochodzi jeszcze całkiem niezła ścieżka dźwiękowa z House of Pain, Outkast, Petera Gabriela, The Black Eyed Peas, czy Dub Pistols na czele. Takie nieszkodliwe kino dla całej rodziny.